Rozmowa z Panem.
Opuszki zmęczonych palców, lekko masowały zmęczoną głowę.
-Co się stało? -spytał Pan. Pana znam od zawsze. Jest już on wpisany w mój codzienny krajobraz, dodatek do symulatora zwanego życiem. Zerknąłem na niego smutnymi oczami, nawet nie zauważyłem kiedy się tu pojawił.
-Boli mnie.
-Co?
-Wszystko.
-Gdzie?
-Wszędzie.
-Aha. -mruknął Pan. Nie pytając o pozwolenie, usiadł ciężko na ławce obok mnie.
-A kość polipolarna też Cię boli?
-Też.
-Kłamca. Nie ma takiej kości.
Przewróciłem oczami, wyprostowałem się i napełniłem płuca porządnym wdechem. -Puchnie mi mózg. Nie ogarniam rzeczywistości, która się dookoła mnie dzieje. Wszystko jest tak jak nie powinno być. Wszystko to jest takie obce ale i znane. Ludzie mi nie pasują. Polityka mi nie pasuje. Nawet buty mnie uwierają. Wszystko mnie wkurwia, mam ochotę krzyczeć, aby później się uspokoić i tańczyć. I tak w kółko. Puchnie mi mózg.
Pan zaczął bić brawo. Zerknąłem na niego pytającym spojrzeniem
-Dużym sukcesem jest nazwanie źródła swojego problemu. Reszta leży po twojej stronie. -Pan wstał, nawet się nie pożegnał i poszedł przez siebie. Ale nie wiem gdzie.