Posiadam cechy
pesymisty i optymisty. Po głębszych rozważaniach, dochodzę do wniosku, że świat
nie ma sensu, życie nie ma sensu, ludzie są źli, niczego i nikogo nie lubię i
ciebie też nie lubię. A z drugiej strony myślę, że przecież wszystko będzie
dobrze, a świat jest piękny, jest tyle pięknych miejsc, pięknych ludzi, pięknych rzeczy a ja
wszystko kocham i ciebie kocham.
Jestem również
niepoprawnym marzycielem i realistą. Mam wielkie marzenia oraz cichą nadzieje
przechodzącą w przekonanie, że kiedyś się spełnią. Że przeżyje niesamowitą
przygodę, zostanę sławnym reżyserem i doświadczę romantycznej miłości. A z drugiej
strony to pragnę przeciętnego życia, skromnego i pełnego pokory. Bo niby dlaczego nie?
Minimalizm myślowy nie wydaje się być tak zły.
Teraz zbliżamy się do
prawdziwego preludium.
O co w ogóle chodzi?
Właśnie. Apoteoza zmarnowanego czasu.
Zmarnowany czas? Na co? Na myślenie.
O
czym? O wszystkim. O ważnych rzeczach i o tych bez sensu.
Ale ktoś zaraz powie:
ej, ej. Przecież myślenie jest dobre, wychodzi z mody więc myśl ile chcesz,
doceniam obywatelu towarzyszu.
No tak, ale jak zawrze na tym blogu wszystko co
w mej parszywej głowie siedzi, nie ręczę za siebie.
Myśli. Napadają mnie
różne myśli. Oto ostatnie z nich.
1.Wszyscy mogą to ja nie mogę? Ah te
wspaniałe wzniosłe myśli.. dopadły mnie. Ze życie jest jedno! Chwytaj dzień,
carpe diem! Zrób coś w swoim życiu, co ci zależy. Nikt nie będzie się
przejmował za sto lat. No nikt nikt! Zrób co pragniesz, możesz umrzeć za 50
lat, 50 dni czy 50 godzin. I ostatnie tchnienie będzie smętnym jękiem, że żyło
się życiem niespełnionym. Więc coś krótko mówiąc mnie jebnęło i założyłam bloga.
A tak o, aby pisać. Bo lubię pisać i chcę pisać. I nie mam za dużo nadziei, że będę miała tłumy czytelników
ale może w trakcie tej wędrówki odnajdę samą siebie? Nabiorę klarowności.
Sama
dla siebie.
2. Eh.. po co ci to. Bądź obserwatorem,
siedź cicho. Jakiś blog. A po co to komu, marnowanie czasu i energii. Wyśmieją
cię, pomyślą krzywo. Przestań, żałosne.
Przestań.
Przestań.
No i właśnie. Z
powodów wymienionych w punkcie 1 wchodzę z buciorami w blogosferę i będę "pisać,
ah pisać"
A przez punkt 2 będę miała chwilę zwątpienia; nie będę dodawała
nic.
Mam nadzieje, że 1 punkt bardziej utrzyma się w mojej głowie.
Chodź widmo 2 będzie mnie szturchało cały czas.
Lubie Cię.
OdpowiedzUsuń