Na podłodze leży stłuczony słoik z sokiem malinowym. Kawałki
szkła wymieszały się z czerwoną cieczą. Sprzątam bałagan, pokaleczone palce.
Język rejestruje słodki smak malin pomieszany z metaliczny posmakiem krwi. Nie
jestem pewna, czy w moich żyłach płynął sok malinowy a w słoiku była krew. Może
właśnie tak zawsze jest. Jeżeli człowiek jest zdolny do namiętności i kochania,
nie powinien być wypełniony słodkim sokiem? A nie obrzydliwą, pełną leukocytów,
biologicznym płynem? Czy to właśnie nas tworzy? Same składniki niesmaczne,
śmierdzące, wstydliwe…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz