Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dziennik. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dziennik. Pokaż wszystkie posty

31 stycznia 2019

Dziennik z wyciszenia #6

Rozmowa z przyjacielem.
-Wiesz co, muszę Ci coś powiedzieć..
-Hm?
-Dochodzę do wniosku, że życie serio jest piękne.
-Yhym.
-Jest wspaniałe, w samej swojej istocie. Katastrofy, choroby, tragedie, zawody.. a mimo to wiem, że ma w sobie to piękno..
-Hm..
-...ale nadal jest mi smutno. Czuje ten marazm. Strach, że ominie mnie jego piękno, że nie dostrzegam tego w codzienności.
-Aha.
-Powiesz mi coś wreszcie?!
Przyjaciel w końcu zerknął na mnie kątem oka. Porzucił lipowy patyk, którym ciągle grzebał w ognisku bez celu.
-Podasz mi wody?- poprosił. Podaję. -Zgadzam się, ale też Cię nie rozumiem. -Łyk wody. -Czasem wydaje mi się, że za dużo o tym wszystkim myślisz, mój drogi przyjacielu. -Łyk. -Jest to twoje przekleństwo. Czujesz się w tym samotny i zapominasz, że każdy toczy walkę, o której nie masz pojęcia.

8 lipca 2017

Dzień pierwszy- studnia

Ciemno. Głucho. Wilgoć powietrza, odór gnijących liści i zapach ziemi wtrącający się do nozdrzy.
Lepkość. Lepkość ciała, oślizgłość ścian.
Pierwszym wrażeniem jakim pamiętam, było uczucie unoszenia się w czasoprzestrzeni, jak płód w łonie lub rzucony na pastwę kosmosu astronauta. Po niedługiej chwili zmysły zdawały się uspokajać. Poczułem pewny grunt pod sobą i okropny ból. Wszystko mnie bolało. Czułem nawet ból części ciała, których nie posiadałem. 
Aby nabrać trochę orientacji i informacji o miejscu,w którym się znajduję rozejrzałem się. Ale to nic nie dało, otaczała mnie kompletna ciemność, która wydawała się.. ciasna. Palcami niepewnie zbadałem podłoże. Mokre, śluzowate, drobny żwirek, niezidentyfikowane coś, błotko. Przeszkoda, przeszkoda przed palcami, równie mokra i śluzowata, gładka i chropowata jednocześnie, znajome.. cegła. Kolejna, dookoła cegła, okrąg koło, zatacza się, uroboros nie ma krawędzi. Góra.
Po chwili wzrok zdawał przyzwyczajać do ciemności, a nad sobą ujrzałem małe białe punkciki. Gwiazdy! Nocne niebo i gwiazdy. Wiem już wszystko.
Jestem w studni.
Głębokiej studni. Nie widziałem nigdy w sąsiedztwie żadnej studni. Nawet nie wydaje mi się, aby szedł w okolicach, gdzie mogłaby znajdować się studnia. Właściwie gdzie mogłem iść? I skąd? Ach, ból głowy. Mózg kategorycznie zabraniał mi na takie ekscesy pamięciowe.
Chyba właśnie powinienem zastanowić się, jak tu do cholery się znalazłem.
Chyba właśnie powinienem zastanowić się, kim do cholery jestem.
Ale najpierw usiądę.


15 maja 2016

Dziennik z wyciszenia #4

Ostatnio wpadłem do Tutaj. Poznałem pewną dziewczynę. Lub to ona poznała mnie. Pokazała mi swój pokój. Spytała mnie czy bym nie został, że mogę usiąść gdziekolwiek. Rozejrzałem się dookoła i zorientowałam się, ze nigdzie nie było krzesła. 
Usiadłem więc w rogu, pijąc jej wino. Rozmawialiśmy długo, bardzo długo. Roześmianym głosem oznajmiła, że rano idzie do pracy. Zamroczoną winem odprowadziłem dziewczynę do łóżka. Sam przespałem się na panelach.
Rano obudziłem się sam. Echo jej krystalicznego śmiechu zastąpił świergot ptaków.
Przecież to mój pokój. Ja w swoim pokoju mam krzesła.

19 października 2015

Dziennik z wyciszenia #3

Jestem w miejscu kompletnie bezdusznym i bezpłciowym. Trzeba mi wybacz mój brak precyzji. To miejsce na pewno posiada jakąś duszę. Lecz nie dane mi ją poznać dogłębnie, zrozumieć, zasmakować. To miejsce na pewno posiada jakąś płeć. Lecz nie jest kompatybilna z moim popędem. 
Zabawne, że można za Miejscem tęsknić tak samo mocno jak za ożywionymi jednostkami. Tęsknie za aurą Tutaj, które jest tam. Moje Tutaj.. już nie jest Tutaj, tylko Tam. 
Nie umiemy przytulić się do miejsca, a szkoda. 
Nie umiemy oświadczyć się miejscu, a szkoda.
Potrafimy tylko osiedlać i niszczyć, szkoda.
Potrafimy tylko zabierać i łamać, szkoda. 
Tęsknie tak bardzo mocno a czas mi nie pomaga. tutaj, gdzie jestem sztuka wyciszenia jest awykonalna, Tam cisza na mnie czeka. 



 

14 czerwca 2015

Dziennik z wyciszenia #2



Dziś przyjechał mój przyjaciel. Mój przyjaciel jest moim całkowitym przeciwieństwem. Jednak te różnice w ogóle mi nie przeszkadzają. Lubię spędzać z nim wolny czas. Mój przyjaciel bardzo dużo mówi.  Wtedy  bardzo uważnie go słucham, czasem uśmiecham się i potakuje. Jeżeli mówi na temat, na który się nie znam lub na który nie mam nic konkretnego do powiedzenia: milczę. Jeżeli kontekst rozmowy jest mi dobrze znany, odzywam się. Wtedy to on milczy i uważnie mnie słucha. Czasem zastanawiam się dlaczego taka osoba poświęca swój czas dla mnie. Może te różnice również nie mają znaczenia dla mojego przyjaciela. 


Wieczorem nastała chwila rozmyślań. Doszedłem do wniosku, że całe życie za dużo pracowałem. Robiłem więcej niż było potrzebne. Zarabiałem za dużo niż było mi potrzebne. Ktoś pomyśli: dziwne, zawsze pieniędzy jest za mało. Otóż dla mnie nie. Nie mam wielkich wymagań życiowych. Nie mam dzieci, żony ani psa. Nie potrzebuje najszybszego, najlepszego auta ani najnowocześniejszego, drogiego i ogromnego domu. Jestem ja jeden, więc auto które sprawnie i przeciętnie jeździ jest moim jedynym wymogiem. Jestem ja jeden, więc jedna kuchnia, jedna łazienka, jedna sypialnia i pokój gościnny mi wystarczą. A nawet to za dużo, ponieważ nie przyjmuje gości. W kwestii ubioru jest nieco inaczej. Mam naprawdę minimalną ilość ubrań ale dobrej jakości. Kupowanie co chwila ubrań jest bardzo kłopotliwe. 
Mógłbym naprawdę długo wymieniać moją małą codzienną prozę życia ale pójdę się położyć.
Jest bardzo późno i bardzo chcę spać..


4 czerwca 2015

Dziennik z wyciszenia #1



Tutaj jest bardzo pięknie. Jestem w Tutaj. W Tutaj dzisiejsza noc nie należała do spokojnych. Deszcz na zmianę z porywistym wiatrem wariował za oknem. Miałem mały problem ze spaniem. Kiedy budził mnie deszcz, usypiał mnie wiatr. Ta istna sinusoida za skutkowała okropnym niewyspaniem.   
Rano zrobiłem bardzo dokładnie trzy serie ćwiczeń rozciągających. Umyłem sumiennie wszystkie zęby i wyczyściłem uszy. Na śniadanie zjadłem grzanki z dżemem porzeczkowym i wypiłem słabą kawę.

Dziś postanowiłem zbadać najbliższą okolice. W końcu spędzę Tu trochę czasu. 

Tutaj wszystkie ścieżki są mniej wydeptane. Drzewa wydają się masywniejsze, ich liście grubsze, soczyste i zielone. Tafla jeziora mieni się odcieniami szarości. Idealnie pasuje do brudnego piasku, pełnego łabędzich odchodów. Nigdy nie przypuszczałem, że łabędzie gówno jest porównywalne wielkością do gówna małych psów. Duży łabędź, mały pies. 

Ciekawym obiektem w okolicy są ruiny budowli na kształt małego zamku. Rude gołe cegły zachęcają mnie do eksploracji zgliszczy, lecz tabliczka z krzyczącym hasłem "UWAGA GROZI ZAWALENIEM" nieco onieśmiela moje chęci. Jeszcze nie wiem czy posłucham chorej ciekawości czy zakazu.

Chciałbym zobaczyć więcej. Tutaj jest bardzo wielkie w swojej maleńkości. Lecz czuje, że na dziś wystarczy. Wydaje się, że to mało ale jest dużo.. dużo zanadto. Mam nadzieje na odnalezienie ciszy. Tak, to dobre miejsce do szukania ciszy.  


3 czerwca 2015

Dziennik z wyciszenia #0



Bardzo trudno jest odnaleźć prawdziwą ciszę. Sceptycy mówią nawet, że prawdziwa cisza w ogóle nie istnieje. Zmechanizowany, nowoczesny świat jest bezlitosny dla ciszy. Maszyny i ludzie komponują partytury nienaturalnych dźwięków. Trzeba uciekać. 

Na łonie natury też nie jest za milcząco. Śpiew ptaków, szept wiatru liżącego zboże czy bzyczenie tłustych bąków. Przyroda żyje własnym rytmem, nie będzie dla mnie zamykać ust. Ale za to ja mogę zamknąć uszy. Trzeba uciekać.

Hałas. Z zewnątrz żadnych dźwięków,  lecz wnętrze krzyczy. Myśli są tak głośne, wspomnienia zbyt wyraźne a strachy i zmartwienia zaczynają nabierać namacalnych kształtów. Gdzie uciec..